Dzieci ulicy pod Araratem

Ararat. Biblijna góra, a pod nią doczesny biznes, bieda i wyzysk. Dziecięca prostytucja w Turcji. Tu widoczna aż za bardzo.

Doğubeyazıt – na końcu świata w Turcji

Doğubeyazıt

Brzydota Doğubeyazıt jest wyraźna nawet na tle innych miast wschodniej Turcji. Chaotycznie wytyczone ulice krzyżują się pod przypadkowymi kątami. Zresztą nie za często – są tu dzielnice, które przecina kilka mniej więcej równoległych ulic. Łączą się jedynie z główną drogą na jednym i drugim końcu. Taka ulica może mierzyć niemal kilometr. Wzdłuż nich betonowe bloki, a raczej rozpoczęte i nieskończone konstrukcje bloków. Są zapuszczone nawet bardziej niż te, które widziałem w Van, Batman i innych miastach okolicy. Do tego wszechobecne szyldy i tablice reklamowe krzykliwie zachęcają do skorzystania z najróżniejszych usług.

Cudzoziemiec wysiadający z samochodu budzi zainteresowanie. Pierwsze zwracają na mnie uwagę dzieci. Kierowca odpędza je krzykiem. Oddalają się na kilka metrów i czekają. Po chwili wracają, nawet bardziej nachalne.

Grupa liczy sześciu, może siedmiu chłopaków w różnym wieku i różnego wzrostu. Jedni wyciągają ręce po pieniądze – „Money mister. Money.”. Inni łapią za ręce i próbują prowadzić do restauracji – „Restaurant. Kebab. Go mister!”. Widać hierarchię. Ci od pieniędzy i restauracji stoją w niej najwyżej. Oni nie pracują fizycznie. Żebranie to dziecięcy zawód, a naganiacz to już praca na zlecenie. Kolejnych dwóch wyciąga szczotki do butów i proponuje czyszczenie. 2 dolary. Muszą się napracować, żeby otrzymać pieniądze. Do turysty mają szansę dopchać się dopiero gdy wcześniejsze starania starszych (silniejszych) nie dadzą skutku. Nie umiem powiedzieć czy żebrak i naganiacz odstąpili zmęczeni staraniami, czy to naturalna kolejność – najpierw ja, potem ty – może tobie się uda. Pucybuci są gotowi do pracy. Wystarczy przystanąć. Czarna pasta jest naszykowana. Szczotka do polerowania buta też. Jeśli skorzystam – moje granatowe, zamszowe buty górskie będą eleganckie jak nigdy.

Tych dwóch

Z tyłu grupy chowa się dwóch mniejszych chłopców. Są jakby speszeni. Ze spuszczonym wzrokiem unikają konfrontacji z większymi kolegami. Czekają na jedną, może jedyną szansę kiedy pozostali na chwilę odstąpią Europejczyka. Tak może być, kiedy trzeba przecisnąć się przez tłum albo minąć zaparkowany samochód. Grupa się rozprasza, a oni mają szansę. Klękając, rękami pokazują jak można z nich skorzystać. Europejczyk może kupić przyjemność za niewielką opłatą. Cena nie padła. Możliwości pewnie są spore. Robi mi się niedobrze. Uciekam. Szybciej, między dorosłych. Tam gdzie dzieciarnia psuje interesy. Tam gdzie ktoś inny spróbuje wydoić Europejczyka. Bo na ulicy dorośli na ogół nie reagują (przede wszystkim dorośli mężczyźni). To nie ich dzieci, nie ich problem. Widać zażenowanie, odwracany wzrok, wstyd. Co jakiś czas ktoś jednak reaguje, sypią się przekleństwa, a dzieciarnia rozpierzcha się tylko po to, żeby po chwili wrócić. I tak do następnego razu – kolejność jest zachowana: money, restaurant, czyszczenie butów, sex oralny. Rozumieją angielskie „no” i polskie „nie”. Rozumieją każdy odmowny gest. Rozumieją też, że człowiek z Europy ma pieniądze. W Doğubeyazıt Europejczyk ma szczególnie dużo pieniędzy. Determinacją można wiele osiągnąć. Tego ich nauczyło życie.

Uruchamia się instynkt przetrwania. Coś jest nieznośne, więc tego unikam. Nie chcę tej sytuacji, nie wybrałem jej, nie radzę sobie z myślami, które przywodzi. Najważniejsze jest to, żeby nie dać im poczucia, że mogą coś faktycznie zyskać – wtedy natarczywość sięgnie zenitu. Nie pytać o nic, nawet o kierunek. Interakcja jest zachętą. Wokół jest mnóstwo ludzi, którzy pomogą, wskażą drogę, jeszcze na chwilę odpędzą dzieciarnię – to ich należy pytać. A dzieci? Nie patrzyć. Nie rozmawiać. Uciec.

Doğubeyazıt to przedziwne miasto – bieda popycha te dzieci do działania, a turyści uczą, że odpowiednią natarczywością można osiągnąć wszystko. Przyjeżdżamy obejrzeć zabytkowy pałac lub wejść na biblijną górę. A przy okazji edukujemy. Siedmiolatek sam się nie nauczył, jak zaproponować loda. Nauczył go tego lokalny oprawca? Czy może Europejczyk, który zauważył potencjał turystyczny, którego wcześniej szukał w Tajlandii i na Filipinach?

Dzieci ulicy

Liczba dzieci żyjących na ulicy sięga w Turcji dziesiątków tysięcy. Wg rządu – około trzydziestu. Organizacje pozarządowe widzą niemal trzykrotnie więcej. Kolejne dziesiątki tysięcy są zmuszone żebrać. To również dane rządowe.

Politycy uważają, że 4% dzieci w Turcji było molestowanych seksualnie (te 4% to milion dzieci). 70% ofiar miało mniej niż 10 lat. Oprawcy nie dyskryminują – molestowanie chłopców jest równie częste jak molestowanie dziewczynek. Dzieci ulicy są najbardziej narażone.

O 700% wzrosła liczba zgłoszonych przypadków molestowania seksualnego tureckich dzieci od 2006 do 2015. Wtedy zgłoszono 17 tysięcy przypadków. Nieoficjalne szacunki są dużo wyższe. Wśród rodzin (kobiet z dziećmi) przyjętych przez organizację ÇİKORED w 58% przypadków dochodziło do molestowania dziewczynek, a w 42% przypadków – chłopców.

Najbardziej pesymistyczne dane mówią o wykorzystywaniu seksualnym 85% dzieci żyjących na ulicach Turcji.

Największą skalę prostytucja (w tym prostytucja dziecięca) osiąga w Stambule. Druga na liście jest Antalya.

Południowo-wschodnia Turcja jest miejscem, gdzie swoich młodych ofiar szukają handlarze ludźmi. Dzieci z biednych regionów trafiają następnie do dużych miast i centrów turystycznych, gdzie zmuszane są do prostytucji (często na rzecz turystów) lub sprzedawane w małżeństwa.

Zmiany. Zmiany?

Pozycja władz wobec problemu nie jest jasna. Tureckie przepisy do niedawna przewidywały ostre kary za molestowanie nieletnich, ale ich egzekwowanie pozostawiało wiele do życzenia. W 2016 rządząca partia przygotowała projekt zmiany przepisów formalnie uniemożliwiający karanie, w sytuacji gdy sprawca poślubi molestowaną dziewczynkę. Ślubów z nieletnimi dziewczynami w ostatnich 20 latach było około pół miliona. Ślubów z dziewczynkami młodszymi niż 15 lat – kilkanaście tysięcy. Prace nad nowymi przepisami zostały wstrzymane po protestach organizacji broniących praw człowieka, organizacji kobiecych i środowiska akademickiego. Podobne oburzenie wywołał niedawny wyrok sądu konstytucyjnego anulujący niektóre przepisy dotyczące molestowania nieletnich. W opinii przeciwników istniejących przepisów niedopuszczalne było zrównanie czternastolatki z czterolatką. Od stycznia 2017 oskarżeni o molestowanie nieletnich będą sądzeni tak, jakby molestowali osoby pełnoletnie. Zgoda dziecka może spowodować uniewinnienie.

Wraz ze wzrostem liczby uchodźców zatrzymanych w Turcji do ofiar tureckich dołączają kolejne, pochodzące z Syrii, Afganistanu i innych krajów. Skala problemu jest trudna do oszacowania. Tureccy dziennikarze, którzy opisali przypadki gwałtów dostają pogróżki.